OPIS.
Małżeństwo trzydziestolatków mieszka w małym wynajętym domku w spokojnej dzielnicy Tokio. Pewnego dnia do ich życia wkracza Chibi - kotka, która każdego dnia zjawia się nieproszona w ich ogrodzie. Z czasem małżonkowie zaczynają rozmawiać o Chibi, dbać o nią i traktować ją jak domownika. Zwierzątko zbliża ich do siebie i staje się impulsem do rozważań nad radością życia, przeznaczeniem i upływającym czasem.
Kot który spadł z nieba to powieść-medytacja o poszukiwaniu szczęścia na przekór monotonii dnia codziennego. Hiraide niezwykle subtelnie nakreśla portret psychologiczny swoich bohaterów, którzy stopniowo zaczynają czerpać radość z nawet najbardziej błahych wydarzeń.
Jedna z nielicznych japońskich książek, które znalazły się na liście bestsellerów “New York Timesa”
Napisana pięknym językiem powieść, przepełniona refleksją filozoficzną, tryskająca inteligentnym humorem.
Publishers Weekly
Niezwykle intymny i pełen życia obraz zamkniętego, prywatnego świata, który jednocześnie otwiera się na innych.
The New York Times
źródło opisu: http://www.wuj.pl
Liczba stron: 144
Książka do mnie trafiła całkiem przypadkiem. Nigdy nie byłam jakoś za takimi pozycjami, ponieważ nie przemawiały do mnie. Nie do końca są to historie, w które lubię się zagłębiać. Jednak postanowiłam spróbować. Być może źle oceniam takie książki i być może okaże się, że będzie to coś godnego uwagi.
Początkowo bardzo zafascynowała mnie twórczość autora. Jednakże z każdym kolejnym rozdziałem co raz mniej podobała mi się jego twórczość. Coraz ciężej zaczynało mi się ją czytać. A przez to coraz trudniej było mi ją skończyć. Być może jest to spowodowane długimi opisami. I stylem dla mnie zbyt ciężkim do przyjęcia.
Spodziewałam się, iż znajdę w niej jakieś odetchnienie po ciężkim dniu, ale im głębiej starałam się wejść w nią tym ciężej mi było się do niej przekonać. Jest to prosta historia o małżeństwie. O małżeństwie, którzy na swojej drodze spotkali kota. Kota, z którym się zaprzyjaźnili, a który potem odszedł. Faktem jest, że było czuć emocjonalny smutek. Tego nie da się odebrać pisarzowi, ale to by było na tyle.
Prosta, ale emocjonalna fabuła jest przesycona bardzo nudnymi opisami, które ciężko mi się czytało. Niestety z przykrością muszę oświadczyć, że były one dla mnie nudnawe. Nie jest to typ książki dla mnie. Tym bardziej, że akcji w tej książce nie ma w ogóle. Ja niestety z ogromnym bólem nie znalazłam w niej większych plusów.
Niestety ja ze swojej strony nie mogę jej polecić. Jednakże zdaje sobie sprawę, że znajdą się fani takich opowieści. I z pewnością pokochają nietypową pisownię pisarza.
- To nasz kot - mówiła żona, choć dobrze wiedziała, że Chibi nie należy do nas. Myślała o niej jak o podarunku z jakiejś odległej krainy. Jak o upominku, który spadł z nieba.
Spodziewałam się, iż znajdę w niej jakieś odetchnienie po ciężkim dniu, ale im głębiej starałam się wejść w nią tym ciężej mi było się do niej przekonać. Jest to prosta historia o małżeństwie. O małżeństwie, którzy na swojej drodze spotkali kota. Kota, z którym się zaprzyjaźnili, a który potem odszedł. Faktem jest, że było czuć emocjonalny smutek. Tego nie da się odebrać pisarzowi, ale to by było na tyle.
Skąd bierze się to pragnienie serca, by stanąć w miejscu, w którym spoczywa ciało zmarłego? Może to chęć, by - gdy już upewnimy się, że ten, którego straciliśmy, był nam drogi i nikt nam go nie zastąpi - połączyć się z nim w innym wymiarze
Prosta, ale emocjonalna fabuła jest przesycona bardzo nudnymi opisami, które ciężko mi się czytało. Niestety z przykrością muszę oświadczyć, że były one dla mnie nudnawe. Nie jest to typ książki dla mnie. Tym bardziej, że akcji w tej książce nie ma w ogóle. Ja niestety z ogromnym bólem nie znalazłam w niej większych plusów.
Niestety ja ze swojej strony nie mogę jej polecić. Jednakże zdaje sobie sprawę, że znajdą się fani takich opowieści. I z pewnością pokochają nietypową pisownię pisarza.
3/10
Czytałam... dawno. Nie utkwiłą mi w pamięci
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie zainteresowała fabuła tej powieści :(
OdpowiedzUsuńWidać takie melancholijne historie o przeszłości nie są w Twoim guście. Dla mnie to cudowna książka, do dziś ją pamiętam i kiedyś sobie kupię, żeby dołączyła do mojej kolekcji. Była jakby napisana smutkiem. Chyba tylko Japończycy potrafią tak tkać słowa jak pajęczynę - z samych subtelności.
OdpowiedzUsuńHmm lubię inteligentny humor, ale jakoś nie jestem przekonana do tej publikacji.
OdpowiedzUsuńLiteratura japońska jest inna to na pewno, i tak jak Haruki Murakami mnie nie zachwycił tak "Kobieta z wydm" wżarła sie we mnie jak ziarno piasku.
OdpowiedzUsuńRefleksja filozoficzna to coś dla mnie. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńKurde, tak dobrze się zapowiadało jak napisałaś o powieści-medytacji, a tu taka klapa :(
OdpowiedzUsuńJeśli są refleksje ,to ja jestem na tak. 😊
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Szkoda,że cię rozczarowała.
OdpowiedzUsuńO nie, długie opisy odrzucają mnie trochę :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie - za prosta...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lili
Raczej nie dla mnie i będę ją unikać, ale tytuł skojarzył mi się z inną książką, którą gorąca polecam — Człowiek, który spadł na ziemię.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Brzmi intryguąco, zastanowię się jeszcze :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale mnie przyciąga
OdpowiedzUsuńOpis wydał mi się zachęcający, dobrze się zapowiadało, ale opis Twoich wrażeń trochę ostudził mój mały entuzjazm. A i długie opisy zdecydowanie nie są czymś co by mnie przyciągało. Trochę szkoda.
OdpowiedzUsuń