OPIS.
Wczesne lata dwutysięczne. Blokowisko na osiedlu RZNiW żyje w rytmie rapu, oddycha dymem z jointów i nie toleruje obcych. Na dwunastym piętrze jednego z bloków mieszka Deso – wychowujący się bez rodziców chłopak, który na co dzień musi zmagać się z życiem w skrajnej nędzy.
Pewnej nocy otrzymuje esemesa z nieznanego numeru. Nadawca pisze: „Boję się. Chyba ktoś za mną idzie”. Deso po chwili oddzwania, ale w słuchawce słyszy jedynie trzaski. Nazajutrz okazuje się, że zaginęła dziewczyna z jego klasy. Chłopak nie wie, dlaczego próbowała skontaktować się akurat z nim, ale uznaje to za nieprzypadkowe i zaczyna szukać zaginionej.
Osiedle RZNiW to nie tylko fascynująca historia kryminalna, ale także świeże spojrzenie na hip-hopową subkulturę przełomu wieków i wciąż obecny problem ubóstwa w Polsce.
Książka od razu przykuła moje oko jak tylko ją ujrzałam. To przez to, iż sama się wychowałam w tych latach. A wejście ponownie w ten świat to tylko miłe wspomnienia. Bardzo ucieszyłam się, że mam możliwość na nowo przeżyć dziecięce lata na nowo. Tylko nie wiedziałam jednego. Czy autor poradzi sobie z młodzieżowym slangiem i czy nie przedobrzy tej lektury. Długo jednak się nad tym nie zastanawiałam, ponieważ postanowiłam się za nią od razu zabrać i sprawdzić co skrywa przed nami ten znany autor.
Tym razem pan Remigiusz chce wcielić się w role nastolatka z lat dwutysięcznych. Małolata z osiedla, gdzie toczy się inne życie i inny świat. Pan Mróz próbuje pisać żargonem młodzieżowym, który będzie zrozumiały dla większości młodych ludzi. Lecz niestety, ale muszę to napisać, że mnie momentami to bardzo przeszkadza i przede wszystkim nie odpowiada. Nie pasuje to do stylu, który miałam już okazje poznać u tego autora.. Sama wychowałam się na podobnym osiedlu i wiem jak tam toczyło się życie. Jednakże uważam, że tę historie można było napisać w całkiem cywilizowany sposób. Napisać ją bez tych wszystkich tandetnych słówek, które tak bardzo rażą po oczach. Jednakże może ja się nie znam i w innych rejonach właśnie tak się odzywano. No, ale jak się mylę to proszę dajcie znać w komentarzu. ;)Wiedziałem o tym, k**wa, lepiej od nich. W przeciwieństwie do nich zdawałem sobie sprawę, że jak się nie ma hajsu, trzeba mieć znajomości. Że w banku bogaty dostaje premię za to, że się nachapał, a biednemu dopierdolą, by wyrównać sobie bilans. Że biedny odwali kitę, zanim dostanie się do lekarza, tymczasem bogaty zostanie przyjęty z biegu ze stłuczonym paznokciem. I że jak znasz dyrektora liceum, to twoja córka będzie miała zajebisty start, jak nie, pożegnaj się z perspektywami. A był to dopiero początek – prawdziwe koneksje zaczynały się liczyć dopiero w momencie, kiedy wchodziło się na rynek pracy.
Przyjęcie? Tylko po znajomości.
To jest pierwsza taka wada, którą da się zauważyć od samego początku. I aż do samego końca ciągnie się ten slangowym styl, który z pewnością dla większości czytelników będzie prostacki i nieudana chęcią przebicia się do nastolatków. Tylko ja się pytam po co ? Czy nie można było tego napisać bez tego dziwaczenia ?Kolejne możliwości pojawiały się w jeszcze szybszym tempie. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, jak niewiele potrzeba, by dać się uwieść pieniądzom. Właściwie nie trzeba było ich nawet mieć.
No, ale nie wszystko musi być idealnie dobrane, żeby książka okazała dość ciekawa. I chociaż dialogi również nie powalają na kolana to i tak śmiało mogę napisać, że autor naprawdę miał interesujący pomysł na fabułę. A całą książkę postanowił podzielić na tekst piosenki, w której jak wiadomo znajdują się zwrotki i refren. W zwrotkach znajdziecie opisywaną teraźniejszość, a w refrenach pisarz postanowił zaskakiwać. Jest to dosyć zaskakujące, ale za to bardzo trafne zagranie. Czytelnik może wczuć się w klimat kryminalnego gatunku z nutami rapu. I chociaż przez całą powieść ciągną się wulgaryzmy to i tak uważam, że jest to jak najbardziej na miejscu. Wtapia się to w klimat całej sytuacji.Wszystkie dzieciaki były okrutne, przez co doszłam do wniosku, że przychodzimy na świat z gruntu źli. Dopóki nie nauczymy się empatii i współczucia, pastwienie się nad innymi wydaje nam się czymś przyjemnym. Nasza natura nie ma więc nic wspólnego z dobrem – uczymy się go dopiero dzięki normom społecznym.
Tak jak wspominałam wyżej, że proste dialogi to w ten książce podstawa. Jednak warto również na bąknąć o bohaterach. Pan Remigiusz wykreował całkiem ciekawych młodych ludzi. Z lekkim przesytem, ale da się to znieść. Jednakże do tego całokształtu dochodzi prosty język, ale za to zrozumiały. No i musi to zdanie tutaj paść, że ta lektura swym stylem do mnie nie przemawia. Bardziej oczekiwałam czegoś innego. Być może, dlatego bo nie jestem obyta z twórczością autora. Na swoim koncie mam jedną jego książkę. Być może to również problem w tym, że wychowałam się w tych latach i dlatego pokładałam dużą nadzieję w pisarzu. Tym razem jednak nie udało się.
- Prawdziwy świat wygląda inaczej - mówi Żaba. - W nim ofiara najczęściej po prostu nie jest w stanie nic zrobić.
Lecz jedno wiem na pewno. Historia ta wciąga. Doza kryminalistyczna z nutką romantyki i historii rapu pozwala mi na chwilowe zapomnienie o ciężkich czasach jakie teraz niestety mamy. No, bo zapomniałam dodać, że autor bardzo dużo wspomina o hip-hopowych kawałkach z tamtych lat. Znajdziecie w niej bardzo dużo znanych tytułów jak i tych mniej słuchanych.- Jakoś nie wyglądasz mi na dziewczynę lubiącą hip-hop.
- Z pozorów nikt jeszcze nie ułożył prawdziwego obrazu człowieka.
Ale najlepsze zostawiłam na koniec. Uwierzcie mi zakończenie tej książki powala na kolana. Jest tak nie przewidywalne, iż długo nie mogłam wyjść z podziwu autora.
Czy polecam ? Moja odpowiedź brzmi TAK. Jest oczywiście z wadami, ale za to ma nieprzewidywalne zakończenie, a przy tym wciąga. Ta pozycja szczególnie przypadnie osobą, które wychowały się w tych latach, jak i również młodym dorosłym, którzy nie mieli okazji dorastać w takich czasach. Czyli "Osiedle RZNiW" jest dla każdego. ;)
8/10
Cieszę się, że książka przypadła ci do gustu, jednak przyznaję, że mam pewną awersję do Mroza. Jakoś nie mogę się zabrać za jego twórczość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/
Mnie do książek Pana Mroza nie ciągnie. Ważne, że jego czytelnikom się podobają.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Przeczytałam jakiś czas temu recenzję tej książki od jakiegoś pisarza, (niestety nie pamiętam nazwiska) i od tego momentu jakoś nie mam ochoty na tę książkę.
OdpowiedzUsuńMoże to zabrzmi dziwnie, ale jeszcze nie przeczytałam ani jednej książki Mroza. Muszę wreszcie nadrobić i chyba właśnie wybiorę tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać 😉
OdpowiedzUsuńTwórczość tego autora jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńJakoś ostatnio za dużo tego Mroza wszędzie. Trochę przyznam szczerze mi się opatrzył. Początkowy zachwyt jego twórczością nieco oklapł. Moze za jakiś czas znów się skuszę.
OdpowiedzUsuńNie lubię książek autora, ale przyznam, że do tej mnie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńMroza poznałam. Jego styl jest niesamowicie zróżnicowany
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację że cienko mu wyszło z odgrywaniem nastolstka, bądź przyjęciem gwary , slanģu podwórkowego
Poniekąd sięgnę na 200 procent po
RZNiW
Uwielbiam twórczość Remigiusza Mroza, szczególnie serię z przebojową Joanną Chyłką oraz cykl polityczny. Ta natomiast mnie nie przekonuje:)
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu zapoznać z twórczością tego autora ;)
OdpowiedzUsuńJuż wspominałam ale nie polubiłam się z Morzem ;)
OdpowiedzUsuńteraz czytam Deniwelację i jest nawet ok!
OdpowiedzUsuńLubię Mroza, aktualnie czytam "Głosy z zaświatów", tej książki nie znam, myślę, że język by mnie trochę zraził, ale kto wie, fabuła wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńweruczyta
Jak skończę serie o Chyłce to może sięgnę po tę książkę, o ile nie będę miała już dość Pana Maroza ;D
OdpowiedzUsuńMoj teść jest wielkim fanem tego autora
OdpowiedzUsuńJa już nie nadążam z książkami tego autora :p
OdpowiedzUsuńkurcze wstyd że jeszcze nic tego autora nie czytałam
OdpowiedzUsuńStyl i język powieści są bardzo ważne: sprawnie operujący słowem pisarz może w ten sposób podrasować dość przeciętną historię albo odwrotnie – położyć świetny temat. Ale rozumiem zamysł autora – w końcu nie on pierwszy wykorzystał taki zabieg. Wystarczy wspomnieć Reymonta, który w „Chłopach” stworzył charakterystyczną mowę, specjalnie stylizowaną na gwarę (choć nie wiem, czy to akurat dobre porównanie, bo jednak „osiedlowy kryminał” to zdecydowanie nie ten kaliber co powieść uhonorowana Nagrodą Nobla 😉).
OdpowiedzUsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńTwórczość tego autora zbytnio nie jest w moim klimacie, ale mojej koleżance ta książka mogłaby się spodobać :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy mnie nie ciągnęło do twórczości Mroza, więc nie mam w planach tej książki.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nic nie czytałam tego autora, ale jak tylko będę miała chwilkę to na pewno przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Osiedle RZNiW" i mi się podobała ta książka ( zaraz ,zaraz a czy jest jakaś książka Pana Mroza,która mi się nie podoba?😗😁)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zakończenie wbija w fotel 😉
Pozdrawiam
Widziałam sporo pozytywnych opinii o tej książce i mam ją w planach. Nawet jeśli ma kilka wad to i tak chciałabym po nią sięgnąć. ;)
OdpowiedzUsuńMróz jest dobry pisarzem a jeśli piszesz że zaskakuje zakończeniem to muszę ja wpisać do planowanych :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka jego książek i już się poddałam..
OdpowiedzUsuńSuper, że Tobie się podobała. Ja nie zamierzam czytać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Nie umiem się skusić na czytanie jego książek :/ Nie za bardzo mój gatunek!
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką polskiego rapu, ale być może kiedyś skuszę się na tę książkę z uwagi na wątek kryminalny.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Kiedyś się wezmę za Mroza. Raz dostałam polecaną przez bibliotekarki nowość. I nawet mnie zaczęła wciągać, ale coś mi przeszkodziło i nie dokończyłam...Bardzo nie lubię pożyczać książek na topie, z biblioteki, bo inni czytelnicy stojąc po nie w kolejkach niejako wywierają presję. A ja często mam tak, że przedłużam wielokrotnie, jeśli mi zależy na przeczytaniu jakiejś książki.
OdpowiedzUsuńCo do slangu, to czytałam kiedyś książkę krakowskiej autorki i właśnie poszła w gwarę, w której nie wszystkie zwroty rozumiałam. Bardzo mi to przeszkadzało w czytaniu. Z jednej strony chciała- analogicznie jak Mróz- trafić do określonej grupy czytelników( a nie wiadomo czy trafiła) a z drugiej zniechęciła innych.
A swoją drogą wątek, o którym wspominasz ( ta dziewczyna wołająca o pomoc) zaciekawił mnie.
Pozdrawiam serdecznie
Niestety, nie czytałam ale planuję! Tylko nie wiem kiedy się za ten tytuł zabiorę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, naprawdę! <3
Pozdrawiam cieplutko ♡
Przeczytałam trzy książki tego autora i po resztę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNiezbyt ciekawi mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńNieeee...dżizus. Dobrze, że dałaś próbki tekstu, ten żargon jest irytujący, nie miałabym sił się męczyć. Po Mroza przestałam sięgać po 10 książce o Chyłce. Za bardzo się to wszystko przewidywalne i jakieś takie mdłe wydawało.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki…ech. Byle do Świąt;)
Mroza swojego czasu czytałam i chociaż wymyślał ciekawe historie, to jednak bardzo przeszkadzały mi wulgaryzmy i duża brutalność. W niektórych miejscach aż nie mogłam czytać np. w Behawioryście opis obcinania dzieciom rąk, nóg czy piersi. Dlatego na razie po jego książki nie sięgam. Jest tylu świetnych autorów, którzy potrafią przedstawić historie ciekawie i ze smakiem:)
OdpowiedzUsuńNa razie czytałam jedną książkę Mroza, ale jakoś mnie nie wciągnęła, może z innymi pójdzie mi lepiej ;)
OdpowiedzUsuń